wtorek, 14 października 2014

Wybory 2014

Niemrawo ruszyła kampania wyborcza. Zarejestrowały się komitety wyborcze wyborców. Zgłoszono kandydatów na radnych. Tym razem wybory w gminach odbywać się będą w okręgach jednomandatowych. To wymusza konieczność walki o wyborcę. W niektórych gminach, we wszystkich okręgach jest wielu chętnych na jedno miejsce. Tak jest w Dębnicy Kaszubskiej, ale w innych mamy po jednym kandydacie. Tam gminne komisje wyborcze przedłużyły możliwość zgłaszania kandydatów. Do 17 października można rejestrować kandydatów na włodarzy gmin. Podjąłem decyzję o ponownym kandydowaniu na stanowisko Wójta Gminy Dębnica Kaszubska. Motywy decyzji przedstawiłem w swoim liście do mieszkańców zamieszczonym na stronie www.miluski.pl i nie będę ich tu podnosił. Od ponad 30. lat mojej pracy/ w tym 15 na stanowisku dyrektora różnych szkół /na rzecz mieszkańców gminy Dębnica Kaszubska miałem przyjemność pracować z różnymi przedstawicielami dębnickiego samorządu. Najtrudniej mieli ci pierwsi. Polska demokratyzowała się, budowaliśmy gospodarkę wolnorynkową, prywatyzowano państwowe i komunalne firmy. Zlikwidowano państwowe gospodarstwa rolne, pojawiło się bezrobocie, poszerzyły patologie społeczne. Było czym się zajmować. Pamiętam jak trudno wtedy było o środki inwestycyjne na rozwój, budowę kanalizacji, uzbrajanie terenu pod inwestycje, naprawy dróg. Konsekwentnie jednak zmierzaliśmy do Unii Europejskiej tworząc nowe prawo i reformując gospodarkę. Wszędzie były duże zaległości, zaniedbania a do tego nieustanne reformy. Czasami brakowało środków na wypłaty. Choć ci „pierwsi wójtowie” mieli najtrudniej, to paradoksalnie klimat społeczny wokół samorządu był dobry, ludzie spontanicznie garnęli się do pomocy i często samodzielnie załatwiali wiele spraw, organizując się w grupy i stowarzyszenia. Była widoczna chęć współpracy. W 2004 roku weszliśmy do Unii Europejskiej i sytuacja społeczno- gospodarcza naszych gmin zaczęła się zmieniać. Napłynęła szerokim strumieniem pomoc europejska w postaci różnych programów. Nasi wójtowie stali się szejkami kuwejckimi, którzy uzyskali, czasem bez większego wysiłku, dostęp do niewyczerpanych zasobów finansowych. Wystarczy przecież niewielki wkład własny gminy i można zrealizować każdy pomysł inwestycyjny! Wszyscy wkoło zaczęli budować, naprawiać, poprawiać infrastrukturę itd. Większość wójtów mając takie możliwości finansowe, których nie mieli poprzednicy, wygrała kolejne wybory. Dzisiaj w obliczu nowej perspektywy finansowej Unii należy sprawdzić, jak zostały wydane pieniądze w naszej gminie? Czy przyniosły jej rozwój i wzrost zamożności mieszkańców, zmniejszenie bezrobocia i patologii? Czy też łatwe do pozyskania środki dały okazję do budowy sieci wzajemnych zależności i układów rodzinnych i koleżeńskich. Wielu ludzi odsunęło się od samorządu. Okazało się też, że wydatkowanie środków bez systematycznego zwiększania dochodów własnych, może stać się pułapką dla samorządu. Wkład własny jest konieczny. Co zrobić, kiedy wydaliśmy już wszystkie gminne środki? Zadłużać się przez branie kredytów, wydawanie obligacji gminnych lub sprzedawanie wszystkiego, co się da, nawet gimnazjum, którego nie spłaciliśmy? Mamy coraz mniejsze możliwości inwestycyjne. W ciągu dwóch ostatnich kadencji nie przybyło nam podatników ani inwestorów, nie staliśmy się gminą atrakcyjną turystycznie. Nasz szejk wydawał nasze i unijne pieniądze bez pomysłu na rozwój gminy. Nadszedł czas aby to zmienić Razem.

piątek, 10 października 2014

15. lecie. Garść wspomnień.

1 września 2001 roku zostałem dyrektorem tzw.,,wirtualnego gimnazjum'' w Dębnicy Kaszubskiej. Wirtualnego ze względu na brak jednego wspólnego obiektu do nauki. Uczyliśmy się w sześciu, a od 2001roku w trzech miejscowościach gminy. Był to bardzo trudny okres w naszej pracy. Rozbicie szkoły nie służyło jakości nauczania. Wtedy Rada Gminy w Dębnicy Kaszubskiej na wniosek Wójta Tadeusza Krausa podjęła decyzję o budowie nowego gimnazjum. Pamiętam jedną z rad pedagogicznych z jesieni 2001roku, kiedy w trakcie dyskusji o problemach szkoły, poprosiłem nauczycieli aby …. podeszli do okien starego budynku szkoły wychodzących na ulicę Zjednoczenia i spojrzeli na plac budowy. Powiedziałem wtedy abyśmy wytrzymali jeszcze dwa lata a doczekamy otwarcia szkoły w nowych obiektach. Nie wszyscy uwierzyli. Z uśmiechem wspominam sytuację w trakcie budowy, kiedy liczni zmieniający się podwykonawcy prosili mnie o pomoc, bo nie mogli znaleźć przyłączy energetycznych i innych dla nich ważnych miejsc. Przez te dwa lata prawie nie korzystałem z urlopu i stałem się jednym z nielicznych, którzy o budowie wiedzieli prawie wszystko. W końcu nasze marzenie się spełniło. W lutym 2003 roku oddano do użytku budynki dydaktyczne, a w 2004 salę gimnastyczną. Nowa szkoła, nowe wyzwania. Byłem pełen obaw o przebieg procesu łączenia się nauczycieli i uczniów w jeden organizm. Moje koleżanki i koledzy pracowali do tej pory w różnych szkołach, znałem ich indywidualnie. Teraz mieli zbudować jeden zespół a przecież posiadali swój bagaż doświadczeń, emocji, talentów pedagogicznych i temperamentów. Okazało się, że wszyscy znakomicie sobie poradzili. Nasze grono pedagogiczne stało się jednym z najlepszych, najbardziej twórczych i innowacyjnych w powiecie. Nauczyciele szybko zintegrowali się w jeden zespół. A uczniowie? Otwarci na wiedzę, inteligentni, z fantazją, lubiący przygody. Niestety część przyniosła do wspólnej szkoły konflikty i urazy wynikające z waśni między wsiami czy nawet rodzinami. Początkowo uczniowie z Motarzyna stawali daleko od tych z Budowa, „Dobieszewo” nie chciało integracji z Dębnicą Kaszubską. Dochodziło do bójek, przepychanek i kłótni. To trochę trwało! Konflikty środowiskowe w końcu ustały. Lata wspólnej nauki zaowocowały integracją. Był to wielki trud nauczycieli, pracowników obsługi i administracji. Wielką rolę w dziele budowy dobrej atmosfery odegrał Samorząd Uczniowski organizując szereg imprez integracyjnych. Dzisiaj nasze gimnazjum młodzież całej gminy traktuje „jako swoje”. I to jest piękne. Do uzyskania pełnej tożsamości brakowało sztandaru i imienia. Pamiętam kiedy Rada Gminy nadała gimnazjum imię Cz. Miłosza, pojawił się problem z upamiętnieniem postaci patrona. Może zamówimy piękny obraz, a może umieścimy płytę marmurową w ścianie? I wtedy postanowiliśmy wykorzystać wspaniały talent rzeźbiarski naszego dębnickiego artysty -Andrzeja Gana. Wykonał gipsową rzeźbę popiersia Cz. Miłosza, której pewien element nie spodobał się jednak mojej zastępczyni -Teresie Radomskiej. Pani Radomska zwróciła uwagę na niezbyt kształtny nos naszego patrona i … powstał spór. Artysta nie chciał zrezygnować ze swojej wizji. Stanęło na tym, że nos poety pozostanie bez zmian, a ewentualny nowy kształt nadadzą uczniowie przez … wieloletnie dotykanie, tak na szczęście! Na wykonanie zadania brakowało jednak pieniędzy. I wtedy z pomocą przyszli przyjaciele szkoły, rodzice i sponsorzy. To było coś niesamowitego. Sponsorów zorganizował nam ówczesny Wójt gminy Grzegorz Grabowski. Pamiętam wspólny z Wójtem wyjazd do odlewni metali kolorowych pod Warszawą, gdzie miano odlać popiersie. Podróż ciągnęła się niemiłosiernie, jechaliśmy bardzo wolno bo przecież musieliśmy dostarczyć gipsowy wzór w całości. Ale opłaciło się, popiersie naszego Czesława Miłosza należy do najpiękniejszych w kraju. Na sztandar złożyło się kilkadziesiąt osób. Pomógł m.in. Przewodniczący Rady Powiatu- Ryszard Stus i Jerzy Mazurek ówczesny wiceminister spraw wewnętrzny i administracji. Spełniły się moje marzenia .Powstała nowa szkoła z wspaniałą kadrą pedagogiczną i utalentowaną młodzieżą o ugruntowanej wysokiej pozycji edukacyjnej w środowisku. S.Miluski